Minęły już dwa tygodnie, a ja nadal
nie mogę zrozumieć jak zmieniło się moje życie. Badacze z ośrodka pobrali mi
krew, ale dalej nie potrafią się niczego dowiedzieć. Jest tu jak w szkole, ale
o czym innym się uczymy.
Z lekcji
dowiedziałam się, że Dona bardzo mało mi opowiedziała. Te stworzenia, które
nazwała chochlikami tak naprawdę są elfami. Kiedyś przeczytałam książkę, w
której występowały elfy, ale były zupełnie inne od tych prawdziwych. Prawie niczym się nie różnią od ludzi. Można
je odróżnić po szpiczastych uszach i niewiarygodnej sile i szybkości. Ludzie,
którzy potrafią się zmieniać w rośliny to po prostu zmiennicy. Wampiry są tak jak w każdych opowieściach.
Nie oddychają, nie bije im serce i piją krew. Wilkołaki zmieniają się tylko
podczas pełni, stają się strasznymi stworami. Niewidzialni są szpiegami.
Większość jest zła, ale są też w szeregach Mścicieli. Czarodzieje są podobni do
tych w Harrym Potterze, tylko nie mają różdżek. Rozbawiło mnie to
podobieństwo. Mściciele walczą z armią
Jaronika, ale nie zabijają wszystkich. Starają się przeciągnąć ich na dobrą
stronę.
Na
treningach ćwiczymy walkę z bronią typu sztylet czy włócznia oraz walkę wręcz
no i wytrzymałość. Zauważyłam, że swoją sprawnością fizyczną dorównuję prawie
Donie. Tylko posługiwanie się bronią sprawia mi kłopoty. Marcel uważa, że
szybko się wszystkiego nauczę. Fabian dalej jest obrażony. Rzadko go widuję.
Często się zastanawiam gdzie się podziewa, gdy nie ma go na lekcjach.
We wtorek,
dokładnie to było 30 kwietnia, po lekcji rozpoznawania niewidzialnych
postanowiłam poszukać Fabian. Nie miałam pojęcia gdzie mógł być. Wielu miejsc
jeszcze nie znałam w ośrodku. Skierowałam się do góry. Doszłam aż na strych. Otworzyłam
delikatnie drzwi.
Zaparło mi
dech w piersiach. Pomieszczenie było bardzo duże. Sufit podtrzymywały drewniane
belki. W powietrzu unosiły się drobinki kurzu. Było tam jasno. Światło wpadało
przez liczne świetliki rozmieszczone w dachu. Po podłodze walały się pudła
różnej wielkości, sterty rzeczy i skrzynie. W pewnym momencie zobaczyłam go.
Siedział na jednej ze skrzyń, tyłem do mnie tak, że mnie nie widział. Zastanawiałam się dlaczego przebywa akurat tu. Szłam
powoli i starałam się po cichu stawiać stopy. Moje kroki były jednak zbyt
głośne, bo Fabian drgnął i odwrócił się. W jego pięknych, zielonych oczach
zauważyłam żal i smutek.
- Po co tu przyszłaś ? – zapytał się
głosem wyzutym z wszelkich emocji.
- Zwiedzałam ośrodek i byłam ciekawa
co jest na strychu. – skłamałam. Przecież nie mogłam mu powiedzieć o tym, że go
szukałam.
- I tak ci nie uwierzę. Pewnie się
zastanawiałaś dlaczego jestem taki jaki jestem ? - nie odpowiedziałam – moja rodzina
też posiada przepowiednię taką jak twoja. Ma ją Marcel, bo nasi rodzice nie żyją
a jest starszy. – widząc moją
współczującą minę powiedział – Nie rób takiej miny, bo byli nieodpowiedzialnymi
rodzicami. Często wyjeżdżali i nie interesowali się nami.
- To tak jak moi. Wiecznie jeżdżą na
te swoje zloty. Ojj. Przepraszam, że ci przerwałam. – zreflektowałam się po
chwili.
- Nie przepraszaj. – powrócił do swojej
opowieści - Zawsze się zastanawiałem nad treścią tej przepowiedni, a nie mogłem
jeszcze jej poznać. Dwa lata temu wykradłem ją bratu i nocy poszedłem odczytać
jej treść. Mówi ona o tym, że ja i Marcel będziemy walczyć o dziewczynę. Tyle,
że jeden będzie chciał ją zabić a drugi będzie ją kochać i bronić przed
bratem. – zaczął się cały trząść.
- Straszne, ale i romantyczne –
rozmarzyłam się z westchnieniem – Wiecie kim jest ta dziewczyna ?
- Tak. – odparł tylko.
- A powiesz mi kto to jest ? Nie
musisz jeśli nie chcesz. – nie byłam wścibska, ale w głębi duszy bardzo
chciałam wiedzieć. Długo zwlekał z odpowiedzią. Ten moment miała zapamiętać do
końca życia.
- To jesteś ty.