Wejścia w zaczarowany świat

poniedziałek, 18 marca 2013

Rozdział 4 Poznawanie samej siebie cz.2



   Chyba zasnęłam. Obudziła mnie Dona. Uśmiechała się od ucha do ucha.
- Wiem jak poprawić ci humor. Pójdziemy na zakupy! – oczy błyszczały się jej z podekscytowania.
- Nie wiem czy to jest dobry pomysł.
- No weź, nie każ się długo prosić. Połazimy po sklepach, pogapimy się na fajnych chłopaków. Mam już nawet pozwolenie od mamy.
- No niech ci będzie. Pójdę z tobą tylko się przebiorę – założyłam jeansy, T-shirt, i niebieskie conversy. Włosy splotłam w długi warkocz. Miałam nadzieję, że jest ciepło i nie brałam kurtki. Wygrzebałam jeszcze torebkę i była gotowa. Wyszłyśmy z Doną  z Ośrodka.
         Dopiero teraz miałam okazję zobaczyć Ośrodek w całej okazałości. Był to budynek, koło którego często przechodziłam w drodze do biblioteki. Zawsze myślałam, że jest to stara kamienica, w której mieszka tylko kilka rodzin. Nigdy nie widziałam, żeby ktoś wchodził albo wychodził z niego. Tylko raz widziałam kogoś w oknie i wydawał mi się wtedy dziwot, taki nieludzki. Teraz tak myślę, że to nie był człowiek. Zapytam się o to kiedyś Dony.
         Po 15 minutach doszłyśmy do dużej galerii handlowej. Kiedy weszłyśmy do środka aż zaparło mi dech w piersiach. Było tam bardzo tłoczno i głośno. Po ponad miesiącu spędzonym w spokojnym Ośrodku odzwyczaiłam się od hałasu. Moja towarzyszka od razu skierowała się do najbliższego sklepu. Niechętnie powlokłam się za nią.
         Zastałam ją już w przymierzalni z ogromną stertą ubrań. Obejrzałam kilka półek z koszulkami, ale nic nie wpadło mi w oko. Usiadłam na kanapie stojącej przed wejściem do przymierzalni. Dona wychodziła  w coraz to nowszych strojach. Przesiedziałam tam godzinę, podczas gdy Dona biegała pomiędzy półkami. Stwierdziłam, że nie mogę już tak dłużej. Poczekałam na odpowiedni moment i wymknęłam się ze sklepu.
         Chciałam znaleźć Empik. Dawno nie czytałam ciekawej książki. Po krótkich poszukiwaniach znalazłam to co szukałam. Wśród książek czułam się jak w raju. Długo chodziłam pomiędzy półkami, przyglądając się tytułom. W dziale z książkami fantastycznymi zainteresował mnie jakiś nowy hit. Wzięłam książkę do ręki, usiadłam na podłodze i zaczęłam czytać.
         Kompletnie straciłam poczucie czasu. Nagle zauważyłam, że ktoś mi się przygląda. Rozejrzałam się dookoła. Kawałek dalej stał chłopak cały ubrany na czarno z czarnymi włosami. Przez cały czas patrzył się na mnie. Zaniepokoiły mnie jego oczy. One również były czarne. To nie było naturalne. Wstałam i odłożyłam książkę. Postanowiłam, że poszukam Dony. Tajemniczy chłopak uważnie śledził to co robię.  Trochę się przestraszyłam, nie wiedziałam w którą stronę iść. Na szczęście zza rogu wypadła moja zdyszana przyjaciółka. Odetchnęłam z ulgą.
- Gdzieś ty była?! Szukam cię od 3 godzin! Chcesz, żeby moja matka mnie zabiła?! – była strasznie zdenerwowana.
- Bardzo cię przepraszam. Czy możemy już wracać?
- Już wracamy. Ci się stało? – nagle stała się zaniepokojona.
- Nie, nic. Po prostu jestem zmęczona. W końcu jest już 21. – jeszcze raz się obejrzałam. Chłopak stał bliżej niż ostatnio. Uśmiechnął się do mnie. Był to złowrogi uśmiech. Miałam nadzieję, że już nigdy się nie spotkamy.                                                                                                                                                                                                                                                                                                                                                               

poniedziałek, 11 marca 2013

Rozdział 4: Poznawanie samej siebie cz.1



Marcel szybko opowiedział im o moim być może proroczym śnie. Daniel miał bardzo zaniepokojoną minę.
- To bardzo źle, że śniły ci się anioły – powiedział.
- Ale co to znaczy? – nie wiedziałam co o tym myśleć.
- W średniowieczu istniały w Polsce stowarzyszenia Hussarów. Można by je nazwać też zakonami. Nie pozostały po nich żadne dokumenty, które mogły by potwierdzić ich istnienie. Uważali, że anioły to symbol ludzi żyjących na Ziemi. Gdzie są anioły tam są też ludzie. Śnił ci się upadek ludzkości, który został przedstawiony boskimi istotami. Miejmy nadzieję, że się to proroctwo nie sprawdzi. – zamilkł na chwilę, ale po chwili chyba sobie o czymś przypomniał – Ach. Zapomniałem ci powiedzieć, że od teraz będziemy odkrywać twoje zdolności. Nie będzie to proste, ale musisz nauczyć się jak nad nimi panować. – zrobił zatroskaną minę.
         Uważają, że jestem niebezpieczna? Ta myśl mnie przeraziła. Jak ja mogłabym komuś zrobić krzywdę? Nagle jednak pojawił mi się w głowie obraz rodziców. Rada jednak miała rację. Wtedy w Sali przecież mogłam zabić ich. Poczułam jak do oczu napływają mi łzy. Zacisnęłam powieki, bo nie chciałam żeby ktoś zobaczył moich łez. Jednak Marcel to zauważył.
- Hej, nie martw się. Wszystko będzie dobrze. – starał się mnie pocieszyć, ale i tak mu się to nie udało.
-  Taa. Jasne. Chciałabym pobyć trochę sama. Oczywiście jeżeli mogę- spojrzałam na Radę. Daniel skinął głową, więc wyszłam z biblioteki. Zaraz za mną wyszedł Marcel.
- Na pewno wszystko w porządku?
- Na pewno. Nic mi nie jest. – chciałam aby dał mi już spokój.
- No dobrze. Powiem Donie, żeby później do ciebie wpadła. – jeszcze coś mówił, ale go nie słuchałam.
         W drodze do pokoju natknęłam się na Fabiana. Siedział na jednej z licznych ławeczek na korytarzu i czytał jakąś książkę. Nie miałam ochoty na rozmowę, więc go zignorowałam. Kiedy koło niego przechodziłam popatrzył się na mnie, jego twarz w jednej chwili zmieniła się z chłodnej obojętności w wielki smutek. Myślałam, że coś powie, ale dalej milczał. Szłam dalej, zastanawiając się, co czytał.
         W końcu znalazłam się w pokoju. Opadłam na łóżko. Nie wiedziałam co myśleć. Potrzebowałam kontaktu z kimś bliskim. Nie chciałam dzwonić do rodziców, bo nie potrafiłabym z nimi rozmawiać. Uświadomiłam sobie, że jestem bardzo samotna. W ośrodku nie miałam się komu zwierzyć ze swoich obaw. Wielki żal ścisnął mi żołądek. Ogromne łzy zaczęły skapywać na poduszkę. Nie mogłam powstrzymać szlochu. Miałam nadzieję, że muzyka jakoś mi pomoże. Sięgnęłam po odtwarzacz mp3 i głośność ustawiłam na najgłośniejszą.  Zamknęłam oczy. Gdyby ktoś wszedł do mojego pokoju nawet bym się nie zorientowała, że jakaś osoba stoi obok mnie. Słuchając, całkowicie się wyłączyłam. Wydawałoby się, że mój mózg przestał pracować. Na jakiś czas oderwałam się od rzeczywistości. Czułam się jakbym podróżowała między dwoma świtami.



Jednak cofam to o tytule. Kiedyś indziej go wymyślę.