Ciszę przerwał Marcel. Najzwyczajniej w świecie zaczął się śmiać.
Spojrzałam na niego pytająco. Podszedł do mnie i wziął do ręki mój naszyjnik,
który wysunął mi się spod bluzki podczas walki.
- To hematyt i w dodatku ma kształt
przepowiedni . Teraz już wszystko wiemy. – powiedział zwracając się do Rady.
-Kornelio skąd masz ten kamień –
Daniel był bardzo zdziwiony. Opowiedziałam Radzie jak podarowali mi go
rodzice. Jak skończyłam wszyscy mieli zaniepokojone miny.
- To jest przepowiednia. Najprawdopodobniej
jesteś potomkinią husarskiego rycerza. Niewiele jest takich kamieni. – Renata miała
taki głos jakby w ogóle nie chciała mi tego mówić – Hematyt ma właściwości
wspomagające. Dodaje odwagi i siły. Sprawia, że wszystko staje się radosne i
atrakcyjne. Ten został wydobyty w Kotlinie Kłodzkiej. Wojownik, który go
posiadał musiał go zgubić podczas bitwy Jana III Sobieskiego z Imperium
Osmańskim pod Wiedniem.
- Jest też nazywany krwawnikiem ze względu
na kolor, a w armiach polskich był nazywany Kamieniem Wojowników – dodał tajemniczo
Marcel – Pamiętam, że przespałem prawie całą lekcję o minerałach, ale jakoś
hematyt wyrwał mnie ze snu.
Przebiegł
mi po plecach dreszcz. Jaka przepowiednia? Co jest tam zapisane o moim życiu i
o czym mówi Marcel? Wszystko stało się teraz takie zagmatwane i niejasne. Nie
wiedziałam w co wierzyć a w co nie. Teraz nadszedł czas na sprawdzenie mojej
wiedzy. Nikt już nie wspominał o kamieniu. Przeszliśmy z powrotem do
biblioteki.
Daniel
albo pan Daniel (bo tak chyba powinnam się do niego zwracać) dał mi test do
wypełnienia. Był trochę (czytaj: bardzo)
nietypowy. Miałam rozpoznać minerały, rośliny, postaci i jakieś symbole. Było
nawet pytanie co wiesz o mścicielach? Nie wiedziałam prawie nic oprócz kilku
kamieni i roślin. Rada nie była zbytnio zaskoczona moim niskim wynikiem. Chwilę
zawzięcie dyskutowali i Marcel wyszedł. Wtedy poczułam się trochę jak w
pułapce.
- Spokojnie, Marcel poszedł po
resztę – pan Daniel jak zwykle roztaczał wokół siebie miłą aurę.
- Ale proszę pana… - uciszył mnie
machnięciem ręki.
- Mów mi po prostu Daniel. Teraz
zadamy ci kilka prostych pytań, a potem spróbujemy odczytać twoją
przepowiednię. Zobaczymy kto posiadał ją wcześniej i z jakiego rodu wywodzi się
twoja rodzina – był bardzo spokojny gdy to mówił, ale ja nie. Nigdy nie lubiłam
kiedy o coś się mnie wypytywało. W tym momencie wrócił Marcel z bratem, Doną i
panią Gherard. Rada zadała mi kilka rzeczywiście prostych pytań. Brzmiały one
mniej więcej tak: czy słyszałaś kiedyś o mścicielach, czy w twoim życiu
zdarzyło się coś dziwnego, itd. Trochę się rozluźniłam, ale nadszedł czas
przepowiedni. Nawet nie zauważyłam kiedy ktoś przeniósł ma środek biblioteki
podest na którym stało dziwne naczynie.
Daniel
poprosił mnie o naszyjnik. Ułożył kamień w naczyniu i stało się coś nieprawdopodobnego.
Kamień zaczął się świecić. Nagle rozległ się czyjś krzyk. Dopiero po chwili
zorientowałam się, że pochodzi on z hematytu. Myślałam, że zacznie się coś
dziać, ale wszystko ustało. Renata podeszła
i wzięła go do ręki.
- No Danielu, chyba musimy zrobić
dogłębniejsze badania.
- Niestety. Kornelio ta przepowiednia
ma na sobie jakąś blokadę. Będziemy musieli trochę nad nią popracować i zrobić
ci badania krwi – na samą myśl zemdliło mnie. Widząc moją minę odpowiedział –
Oczywiście jeśli się zgodzisz. Tej krwi potrzeba nam bardzo mało, więc o nic
się nie martw. – uśmiechnął się do mnie i jak lekko skinęłam głową.
- Donattello, proszę przydziel jej
podręczniki i strój do ćwiczeń. Bardzo mi miło Kornelio, że będziesz się u nas
uczyć. – cała Rada i pani Gherard wyszli. Dona cała się rozpromieniła, od razu
wzięła się do roboty.
- Jak miło, będziesz się z nami
uczyć – Fabian nie tryskał entuzjazmem. Popatrzył się groźnie na brata i wypadł
z biblioteki.
- Nie przejmuj się nim. Nie lubi
nowych ludzi – Marcel nie był zdziwiony zachowaniem brata. Gdy Dona skończyła
poszłam do pokoju i zadzwoniłam do rodziców. Opowiedziałam im o wszystkim. Byli
bardzo przejęci, ale długo nie rozmawialiśmy. Nie pozostało nic innego jak
pogodzić się z obecną sytuacją.