Obudziłam
się około 16. Wzięłam prysznic i poszłam coś zjeść. W Sali siedziała Dona i
trzymała w ręce koszyk.
- Jak
świetnie, że w końcu wstałaś Kornelio. W południe ktoś przyszedł i dał nam ten
koszyk. Powiedział, że to specjalnie dla ciebie. – uśmiechnęła się tajemniczo.
Podeszłam do niej i uniosłam ściereczkę, którą był przykryty koszyk.
- Truskawki.
Uwielbiam je! – wykrzyknęłam i od razu zjadłam jedną. Była przepyszna. –
Ciekawe kto je przyniósł?
- Nie wiem.
Nie mam pojęcia, ale był to przystojny, młody chłopak – zrobiła rozmarzoną minę.
Przyjrzałam się dokładnie. Wyglądała
olśniewająco jak zawsze. Długie włosy miała zaplecione w gruby warkocz. Usta pomalowane
na czerwono. Bluzeczka na ramiączkach ledwo sięgała do pępka, odsłaniając
umięśniony brzuch. Obcisłe jeansy idealnie leżały na jej zgrabnej pupie i
nogach. Stwierdziłam, że muszę coś ze sobą zrobić i postanowiłam, że resztę
popołudnia przeznaczę na ćwiczenia karate.
- Idę
poćwiczyć. Jakby ktoś mnie szukał będę w sali treningowej.
- Jest
bardzo ładna pogoda. Jak chcesz to możesz poćwiczyć na dworze – spojrzałam na
nią zdezorientowana. Gdzie tu niby jest miejsce do ćwiczeń. – Po prostu idź
prosto korytarzem z hollu i na końcu są przeszklone drzwi. Przejdź przez nie i
już będziesz na podwórku Ośrodka.
- Dzięki, że
mi powiedziałaś. Na pewno tam pójdę. – wstałam wzięłam koszyk z truskawkami. Z
kuchni wzięłam butelkę wodę i skierowałam się do pokoju, aby się przebrać.
Kiedy byłam gotowa zeszłam na dół do
hollu. Od razu znalazłam wyjście na podwórku. Gdy je otworzyłam, oniemiałam ze
zdziwienia. Nie mogłam uwierzyć, że jest tam tak dużo miejsca. Było tam boisko
do piłki nożnej, siatkówki i koszykówki. Zauważyłam nawet bieżnię. Niedaleko
stała trampolina gimnastyczna z materacami. Zauważyłam ściankę wspinaczkową.
Obok niej stała ścianka z ogromnymi lustrami. Dalej stały przyrządy jak w mojej
szkółce karate. Wszystko to otoczone było drzewami. Od razu skierowałam się do luster. Włączyłam
muzykę z mojego telefonu, zjadłam kilka truskawek i przystąpiłam do
ćwiczeń.
Słońce grzało nie miłosiernie. Po dwóch
godzinach wykopów, skoków i machania rękami byłam cała mokra. Wypiłam wodę i zauważyłam,
że się opaliłam na rękach i na nogach.
- Później będzie
cię bolała głowa. – podskoczyłam, gdy usłyszałam za sobą głos. Odwróciłam się
zobaczyłam Fabiana.
- Jak długo
tu jesteś?
- Wystarczająco,
aby stwierdzić, że jesteś bardzo wysportowana i szybka. – podszedł do koszyka i
wziął garść truskawek.