Obudziłam się z ostrym bólem głowy. Leżałam na jednym ze
stołów. Na czole miałam sporego siniaka. Kompletnie nie wiedziałam co się
dzieje. Dona wpatrywała się we mnie z
troską.
- Bardzo cię przepraszam – była bardzo zdenerwowana.
- Spokojnie, nic mi nie jest. – miało to brzmieć
przekonująco.
- Ty zawsze musisz narobić problemów Dona. – odezwał się
jakiś chłopak. Stał z tyłu i nie widziałam go wyraźnie, ale wyróżniały się
tylko jego wyraziste zielone oczy. Od razu się w nich zatraciłam. Dopiero z
zamyślenia wyrwało mnie nawoływanie:
- Donatello ! Donatello jeżeli znowu coś nabroiłaś to wiedz,
że masz poważne problemy. – do sali
wpadła kobieta. Była bardzo podobna do Dony. Jedynie włosy miała siwe.
- Nic się nie dzieje mamo!
Zaraz ją odprowadzę do wyjścia.
- Nie możesz! Przecież Zobaczyła Salę, w ogóle jak to się
stało że cię zobaczyła? – starsza pani nie była szczęśliwa z mojej obecności.
- Nie wiem cały czas miałam na sobie ochronę. – Dona była
bliska histerii. - Przecież był ze mną
Fabian !
- Może to jest jedna z tych co nas widzą, nawet bez
specjalnych zdolności ? – jego ton był obojętny.
- Ale ja już chyba sobie pójdę. Nie chcę robić problemów. –
mówiąc to wstałam i ruszyłam ku tunelowi.
- Ależ skąd. Musisz tu zostać! Powiedz mi jak się nazywasz i
daj mi numer do rodziców. – zapowiadało się na to że nigdzie nie pójdę.
Zrobiłam co kazała i już się nie odzywałam. Po krótkiej rozmowie z rodzicami
dowiedziałam się, że zostanę parę dni w tym dziwnym miejscu. Dona poprowadziła mnie tunelem do dużego
holu. Potem po schodach na górę i długim korytarzem z wieloma drzwiami. W końcu
otworzyła jedne z nich. Niewiele
znajdowało się w pokoju. Łóżko, szafka, komoda i fotel. Obok była łazienka.
- W łazience są czyste ubrania. Umyj się i prześpij, później
ktoś do ciebie przyjdzie i wszystko ci wytłumaczy. – nie była zbyt szczęśliwa.
Nagle stało się coś dziwnego. Dziewczyna dotknęła mojej ręki i spomiędzy moich
palców wystrzeliło światło. Niezbyt ją to zdziwiło. Gdy wychodziła mruczała do
siebie coś w stylu „Bardzo ciekawe.”
Nie pozostało
mi nic więcej niż posłuchanie jej.
Umyłam się, przebrałam i położyłam do łóżka. Na szafce stał zegarek.
Wskazywał godzinę jedenastą w nocy. Wcale
nie czułam zmęczenia. Leżałam i rozmyślałam o tym co się stało. Ułożyłam sobie
nawet pytania, które rano zadam tym ludziom:
1. Kim są?
2. Co to za
miejsce?
3. I co ze mną
nie tak?
W końcu zasnęłam. Śnili mi się rodzice.
Szeptali o czymś i nic nie chcieli mi
powiedzieć. Bardzo się na nich zdenerwowałam.
Czułam się jak małe dziecko. Już miałam się popłakać, kiedy obudził mnie czyjś
głos.
- Wstawaj! Już dziesiąta, a jest
sobota. Nie można tak długo spać. – Fabian bezceremonialnie potrząsnął mną. –
Rada chce cię widzieć, więc lepiej mnie posłuchaj. – i wyszedł bez słowa. Gdy wyszłam ubrana czekał na mnie pod
drzwiami. Poprowadził mnie do tej samej sali gdzie pierwszy raz się
spotkaliśmy. Szliśmy w milczeniu.
Stoły
zostały poprzesuwane pod jedną ścianę. Na środku stał tylko jeden, przy którym
siedziało dziesięciu ludzi o bardzo poważnych twarzach. Od razu wiedziałam, że
nie będzie to nic przyjemnego.
Zobaczyłam Donę, której mina mówiła wszystko. Wiedziała, że będą
problemy. Jej matka stała obok rzekomej Rady i spoglądała na mnie groźnie.
Chyba się nie polubimy.
- Kornelio Filipczuk czy wiesz co
się stało wczoraj ? – zapytał się mnie najstarszy mężczyzna z Rady. Pokręciłam głową. – Czy wiesz jak się tu
dostałaś ?
- Przyszłam za Doną. – spojrzał na mnie
zdezorientowany – znaczy się za Donatellą.
- A czy wiesz kim jesteś naprawdę ?