Wejścia w zaczarowany świat

poniedziałek, 9 września 2013

Rozdział 7: Razem nie zawsze oznacza miło część 3

  W drodze do pokoju spotkałam Cold'a. Zacisnęłam. pięści. Jeszcze nigdy z nim nie rozmawiałam, ale czułam do niego odrazę. Jakoś mnie odpychał. Zdziwiło mnie moje negatywne nastawienie. Przecież go nie znałam. Kiedy się mijaliśmy myślałam, że swoim wzrokiem wypali mi dziurę. Poczułam dreszcze na plecach. To co będzie się działo później?
  W bibliotece byli już wszyscy. Marcel i Fabian starali się ukryć śmiech i co chwilę się szturchali. Miło było na nich patrzeć jak się nie kłócili. Dona stała z rękami skrzyżowanymi na piersiach i obrażoną miną. Daniel rozmawiał z John'em Cold'em. Renata uśmiechała się do mnie przyjaźnie, ale od razu przeszła do sedna sprawy.
 - Kornelio chcielibyśmy dzisiaj dowiedzieć się czegoś o tym co potrafisz. Uważamy, że pod wpływem dużych emocji możesz przesuwać przedmioty albo powodować zakłócenia w falach magnetycznych. Dokładnie to sprawdzimy. Zaczniemy od zwykłej szklanki do połowy napełnioną wodą - postawiła ją na biurku. Chłopcy od razu się uspokoili a nasz gość zamilkł. Wszyscy wlepili we mnie wzrok, co było bardzo stresujące - Pomyśl o czymś co wywołuje w tobie wielką radość czy szczęście. Jakieś mocne wspomnienie. Jak nic się nie będzie działo to spróbuj z jakimś innym.
  Skupiłam wzrok na szklance.
  Co mi się w życiu przydarzyło miłego i szczęśliwego? Pomyślałam o tym jak rodzice zaraz po powrocie do domu dali mi hematyt. Uśmiechnęłam się w myślach do mamy i taty, ale przypomniało mi się, ze to przez ten kamień mogłam im zrobić krzywdę. 
  Znajdź coś innego! Tylko co? W głowie zobaczyłam dzisiejszy ranek. Spotkanie Fabian na strychu, śniadanie i śmiech braci. Tak, to jest to. Prawie się popłakałam.
  Teraz skupiłam się na tym, aby skierować moc tego wspomnienia na szklankę. Jestem pewna, że on ją ma. No niech się coś stanie! Nagle stwierdziłam, że muszę coś jej rozkazać. W myślach nakazałam wodzie zwiększyć swoją objętość.
  Tak też się stało. Wow! Czyli stanie się to co zechcę. W przypływie adrenaliny wysłałam szklankę w podróż po bibliotece. Ze śmiechem zauważyłam zdziwienie na twarzy pozostałych. Marcel aż miał otwarte usta.
 - Brawo, brawo! Widzę, że jesteś naprawdę zdolna. Chciałbym z tobą ćwiczyć i ci pomóc - Cold ruszył w moją stronę. O nie! Nawet o tym nie myśl! Wkurzyłam się nie na żarty.
 - Nie! - wykrzyknęłam z całych sił i podniosłam ręce w jego stronę. Siła, która wypłynęła z moich dłoni odepchnęła badacza i odrzuciła go na ścianę. 
 - Kornelio, przestań! - Daniel rzucił mi karcące spojrzenie i ruszył Cold'owi na pomoc. Popatrzyłam na przyjaciół. W oczach Fabiana było uznanie a jego brat ciągle był w szoku, Dona uśmiechała się z zadowoleniem.
 - Myślę, że top już koniec na dzisiaj. Kornelio bądź za 10 minut w Sali. Możecie się rozejść - Renata pomogła podnieść i wyprowadzić Cold'a z biblioteki. Wyszliśmy na korytarz.
 - To było świetne. Jak to zrobiłaś? - Donie świeciły się oczy. 
 - Po prostu to sobie wyobraziłam. Nie mogę tego pojąć i o co mu w ogóle chodziło? - targały mną różne odczucia.
 - Spokojnie. Uspokój się. Wszyscy tego na razie nie rozumiemy - Marcel zdążył się już otrząsnąć - Lepiej idź już do Sali.
  Dona z Marcelem poszli. Fabian stał chwilę i poklepał mnie po plecach.
 - Dobra robota.
 - Dzięki.
  W Sali okazało się, że Renata chciała się dowiedzieć w jaki sposób szklanka latała. Opowiedziałam jej wszystko dokładnie a ona zapisywała coś na kartce. Nic nie wspomniała o naszym gościu. Do końca dnia siedziałam w sowim pokoju, słuchając muzyki. Zeszłam tylko na kolację. Nie byłam w nastroju do rozmów.


O mamusisu! Jaki długi rozdział.

Tak dawno nie pisałam.
No okazuje się, że  Kornelia ma fajne zdolności >.<

1 komentarz:

  1. Super :) Fajnie się dowiedzieć co potrafi Kornelia :) No to czekam na dalszy rozdział .

    OdpowiedzUsuń