Wejścia w zaczarowany świat

poniedziałek, 15 października 2012

Rozdział 1: "Od tego się zaczęło" cz. 2



    Obudziłam się z ostrym bólem głowy. Leżałam na jednym ze stołów. Na czole miałam sporego siniaka. Kompletnie nie wiedziałam co się dzieje.  Dona wpatrywała się we mnie z troską.
- Bardzo cię przepraszam – była bardzo zdenerwowana.
- Spokojnie, nic mi nie jest. – miało to brzmieć przekonująco.
- Ty zawsze musisz narobić problemów Dona. – odezwał się jakiś chłopak. Stał z tyłu i nie widziałam go wyraźnie, ale wyróżniały się tylko jego wyraziste zielone oczy. Od razu się w nich zatraciłam. Dopiero z zamyślenia wyrwało mnie nawoływanie:
- Donatello ! Donatello jeżeli znowu coś nabroiłaś to wiedz, że masz poważne problemy.  – do sali wpadła kobieta. Była bardzo podobna do Dony. Jedynie włosy miała siwe.
- Nic się nie dzieje mamo!  Zaraz ją odprowadzę do wyjścia.
- Nie możesz! Przecież Zobaczyła Salę, w ogóle jak to się stało że cię zobaczyła? – starsza pani nie była szczęśliwa z mojej obecności.
- Nie wiem cały czas miałam na sobie ochronę. – Dona była bliska histerii. -  Przecież był ze mną Fabian !
- Może to jest jedna z tych co nas widzą, nawet bez specjalnych zdolności ? – jego ton był obojętny.
- Ale ja już chyba sobie pójdę. Nie chcę robić problemów. – mówiąc to wstałam i ruszyłam ku tunelowi.
- Ależ skąd. Musisz tu zostać! Powiedz mi jak się nazywasz i daj mi numer do rodziców. – zapowiadało się na to że nigdzie nie pójdę. Zrobiłam co kazała i już się nie odzywałam. Po krótkiej rozmowie z rodzicami dowiedziałam się, że zostanę parę dni w tym dziwnym miejscu.  Dona poprowadziła mnie tunelem do dużego holu. Potem po schodach na górę i długim korytarzem z wieloma drzwiami. W końcu otworzyła jedne z nich.  Niewiele znajdowało się w pokoju. Łóżko, szafka, komoda i fotel. Obok była łazienka.
- W łazience są czyste ubrania. Umyj się i prześpij, później ktoś do ciebie przyjdzie i wszystko ci wytłumaczy. – nie była zbyt szczęśliwa. Nagle stało się coś dziwnego. Dziewczyna dotknęła mojej ręki i spomiędzy moich palców wystrzeliło światło. Niezbyt ją to zdziwiło. Gdy wychodziła mruczała do siebie coś w stylu „Bardzo ciekawe.”
         Nie pozostało mi nic więcej niż posłuchanie jej.  Umyłam się, przebrałam i położyłam do łóżka. Na szafce stał zegarek. Wskazywał godzinę jedenastą w nocy.  Wcale nie czułam zmęczenia. Leżałam i rozmyślałam o tym co się stało. Ułożyłam sobie nawet pytania, które rano zadam tym ludziom:
1.    Kim są?
2.    Co to za miejsce?
3.    I co ze mną nie tak?
W końcu zasnęłam. Śnili mi się rodzice. Szeptali o czymś i nic nie chcieli  mi powiedzieć.  Bardzo się na nich zdenerwowałam. Czułam się jak małe dziecko. Już miałam się popłakać, kiedy obudził mnie czyjś głos.
- Wstawaj! Już dziesiąta, a jest sobota. Nie można tak długo spać. – Fabian bezceremonialnie potrząsnął mną. – Rada chce cię widzieć, więc lepiej mnie posłuchaj. – i wyszedł bez słowa.  Gdy wyszłam ubrana czekał na mnie pod drzwiami. Poprowadził mnie do tej samej sali gdzie pierwszy raz się spotkaliśmy. Szliśmy w milczeniu.
Stoły zostały poprzesuwane pod jedną ścianę. Na środku stał tylko jeden, przy którym siedziało dziesięciu ludzi o bardzo poważnych twarzach. Od razu wiedziałam, że nie będzie to nic przyjemnego.  Zobaczyłam Donę, której mina mówiła wszystko. Wiedziała, że będą problemy. Jej matka stała obok rzekomej Rady i spoglądała na mnie groźnie. Chyba się nie polubimy.
- Kornelio Filipczuk czy wiesz co się stało wczoraj ? – zapytał się mnie najstarszy mężczyzna z Rady. Pokręciłam głową. – Czy wiesz jak się tu dostałaś ?
- Przyszłam za Doną. – spojrzał na mnie zdezorientowany – znaczy się za Donatellą.
- A czy wiesz kim jesteś naprawdę ?

1 komentarz:

  1. Radziłabym Ci zmienic kolor tła, jest takie jaskrawe.

    Zapraszam do mnie :
    bedziepieklobaby.blogspot.com

    OdpowiedzUsuń